,

INTENCJA

Ostatni czas, to trudny czas. Ciężko pogodzić wiele spraw. Załatwiona jedna, za chwilę pojawia się nowa.

Jednak z tylu głowy cały czas pozostaje jedna niezałatwiona sprawa; jedna, która spędza sen z powiek. Jedna kwestia, która tak naprawdę ma wpływ na funkcjonowanie całej rodziny.

Podjęłam pierwsze kroki, żeby ją załatwić w styczniu. Miesiąc oczekiwania, okazało się, że się nie udało. Nie poddałam się, podjęłam kolejną próbę. Znów się nie udało. Podejmuje kolejna próbę, ostatnią…

I tu, w czasie, kiedy podejmuje te próbę, rozmawiam z bardzo bliską memu sercu osobą. Osobą, która swoim życiem głosi naukę Chrystusa. Rozmawiamy tak jak zawsze o swoich przeżyciach. Opowiadamy o tym, co wydarzyło się od naszej ostatniej rozmowy.

I w pewnym momencie mówi, że odstawiła swoje przyjemności bo... ma intencję.

W tamtej chwili nie wywarło na mnie to większego wrażenia. Porozmawiałyśmy i każda z nas wróciła do swoich codziennych obowiązków. Przed wieczorną modlitwą przypomniałam sobie naszą poranną rozmowę, pomyślałam… Intencja… Tak bardzo mi zależy na rozwiązaniu tej sprawy… Może ja też zrezygnuję ze swoich największych przyjemności w intencji…

Od razu na myśl przyszły mi słowa osoby „od intencji”: „Jezu, ufam Tobie” - tak mówi ona bardzo często. Powiedziałam
i ja: „Jezu, ufam Tobie! Rezygnuję z największej swojej przyjemności w intencji...”.

Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek ja zrobię coś w intencji. Nie spodziewałam się, że nasze luźne rozmowy będą miały taki wpływ na mnie. Nie spodziewałam się, że można głosić naukę Chrystusa w tak lekki i nienachalny sposób. W taki sposób, który mnie szarego grzesznego człowieka skłoni do… intencji.

Moja Osobo „od intencji”, uwierz w siebie! Tym, co robisz i w jaki sposób to robisz, nauczasz i zmieniasz mnie, zmieniasz moje postrzeganie Boga, otwierasz mnie na Niego. Dziękuję, że jesteś i pokazujesz mi drogę do Boga.

Ewelina

do góry